Stałe czy zmienne oprocentowanie kredytów mieszkaniowych
Kategoria: Instytucje finansowe
Dziennikarz Obserwatora Finansowego, specjalizuje się w makroekonomii i finansach publicznych
więcej publikacji autora Marek Pielach(@Getty Images)
Czy banki mogą być zbyt zachowawcze? Takie pytanie można mieć z tyłu głowy czytając cykliczny raport przygotowywany przez Departament Stabilności Finansowej NBP, który bada czy kondycja instytucji finansowych nie stanowi zagrożenia dla całej gospodarki. I od wielu lat nie stanowi, choć jeden z aspektów ryzyka – ryzyko prawne kredytów frankowych – zmaterializował się.
„Przez długi czas głównym elementem ryzyka były kredyty walutowe denominowane we frankach szwajcarskich. Banki zawiązały na nie ponad 90 mld zł rezerw. Koszty przyszłe nadal będą znaczne, ale wyraźnie mniejsze niż te, które do tej pory zostały poniesione i nasza ocena jest taka, że to ryzyko ma coraz mniejsze znaczenie z punktu widzenia stabilności finansowej. Ono jest obciążeniem dla sektora bankowego, ale jest już przez niego dobrze zarządzane” – ocenił podczas prezentacji raportu dr Piotr Bańbuła, naczelnik wydziału w Departamencie Stabilności Finansowej NBP.
„To, co widzimy obecnie, to trochę przesunięcie języczka u wagi z kredytów walutowych na kredyty złotowe. Źródło w postaci zysków dla kancelarii prawnych w postaci kredytów walutowych trochę wysycha i widzimy zaktywowanie się kancelarii wokół kwestii kredytów konsumenckich, czyli sankcji kredytu darmowego i kredytów, w których stawka jest zmienna, związana ze stopą WIBOR” – zauważył jednak.
Przedstawiciele NBP studzili przy tym nadzieje klientów tego typu kancelarii. Ich zdaniem szansa podważenia wskaźnika WIBOR i usunięcia go z umów kredytowych jest bardzo niska. Sytuacja jest zupełnie nieporównywalna z umowami we frankach szwajcarskich, co jak na razie zauważają także sądy.
„Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że WIBOR naprawdę nie ma podstaw, żeby być podważany. Nawet wczorajsza (z 11 czerwca 2025 r. – przyp. red.) sprawa przed TSUE pokazuje, że ciężko będzie się doszukać jakiejś dziury w całym w tym wskaźniku. To nie tylko nasz system opiera się na takim wskaźniku, ale cała Europa i wiele innych krajów posługuje się wskaźnikami podobnymi w swojej naturze” – uspokajała dr Olga Szczepańska, dyrektor Departamentu Stabilności Finansowej NBP. To ważne biorąc pod uwagę, że łączna wartość kredytów, których podstawą jest WIBOR to blisko 400 mld zł.
Kredyty nie, giełda nie
Jeśli chodzi o bezpieczeństwo banków, to tu także mówimy o dużych liczbach. Sektor miał ponad 40 mld zł zysku w 2024 r. i ma aż 90 mld zł nadwyżek kapitałowych ponad minimum regulacyjne. Dlatego w stress testach, symulujących hipotetyczne pogorszenie warunków gospodarczych, polskie banki wypadają wzorowo. Nie są jednak prymusami w podstawowej roli – udzielania kredytów.
„Niski poziom ryzyka w systemie finansowym jest co do zasady stanem pożądanym, nie powinien jednak wiązać się z ograniczeniem realizacji głównych funkcji systemu finansowego oraz jego efektywnością. […] W ostatnich latach nastąpiło silne obniżenie finansowania sfery realnej przez sektor bankowy, a stopień rozwoju rynku kapitałowego i rynków finansowych pozostał niski. Spadek znaczenia systemu bankowego w gospodarce sprawia, że zagrożenia z jego strony dla strefy realnej również maleją. Jednocześnie dzieje się to kosztem zmniejszenia roli systemu bankowego jako katalizatora rozwoju gospodarczego kraju” – zaznaczono w raporcie.
Ilustracją jest wykres 4.1 na stronie 92, który pokazuje, że kredyt bankowy w relacji do PKB osiągnął szczyt na poziomie nieco ponad 50 proc. na przełomie lat 2015 i 2016. Dziś stanowi tylko nieco ponad 30 proc. PKB. Od 2007 r. systematycznie niższa od kredytu jest także kapitalizacja giełdy do PKB, obecnie na poziomie nieco ponad 20 proc. Firmy w małym stopniu korzystają zatem z kredytów bankowych i rzadko czerpią kapitał z giełdy. Finansują się w znacznej mierze ze środków własnych, ale pytanie o to skąd brać środki na przyszłą ekspansję pozostaje otwarte.
Aktywa pełne obligacji
Skąd zatem wzięło się 40 mld zł zysku banków, skoro z kredytami hipotecznymi wiąże się ryzyko regulacyjne, a akcja kredytowa dla firm nie jest imponująca? Głównie z marży odsetkowej. Banki korzystają z niskich kosztów finansowania (przede wszystkim depozytami bieżącymi) a oprócz kredytów znaczne przychody czerpią z odsetek od obligacji. Obligacje skarbowe i gwarantowane przez Skarb Państwa stanowią już rekordowe 24,4 proc. aktywów banków. Na koniec marca 2025 r. ich wartość księgowa wyniosła 664 mld zł.
Oprocentowanie obligacji skarbowych staje się zaś niejako „podłogą” do której dolicza się marże przy bardziej ryzykownej akcji kredytowej. Tłumaczy to choćby poziom oprocentowania kredytów hipotecznych w Polsce.
„W ostatnich latach oprocentowanie nowych kredytów mieszkaniowych było średnio o około 2,2 p.p. wyższe od rentowności 5-letnich obligacji stałokuponowych. […] Różnicę tę uzasadnia fakt, że obligacje skarbowe są wyłączone z podatku bankowego, nie występuje w ich przypadku ryzyko przedpłat oraz charakteryzują się niższym ryzykiem kredytowym i ryzykiem płynności, jak również generują mniejsze koszty operacyjne dla banku” – napisano w ramce raportu poświęconej marżom kredytów mieszkaniowych w Polsce na tle reszty krajów UE.
W „Raporcie o stabilności systemu finansowego” znajduje się 12 rekomendacji. Pierwszą z nich jest „ograniczenie niepewności otoczenia prawno-regulacyjnego w jakim funkcjonuje system finansowy”, drugą „zapewnienie proporcjonalności w ramach ochrony konsumentów na rynku finansowym”, a trzecią „aktywizacja działań na rzecz zwiększenia finansowania sfery realnej gospodarki przez banki”.
„Jeśli chodzi o banki to apelujemy by poszukać, zwłaszcza po stronie przedsiębiorstw, możliwości lepszego kredytowania. Od drugiej strony przestrzeń byłaby w modyfikacji podatku od aktywów, który niewątpliwie sprawia, że inwestycje w obligacje stały się względem sytuacji wcześniejszej trochę bardziej opłacalne” – podsumował dr Piotr Bańbuła.
Raport z pełną listą rekomendacji można znaleźć tutaj